Forum www.saranghae.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Paradise Circus / JongKey; On2Min / 1/?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.saranghae.fora.pl Strona Główna -> JongKey, DongSeob
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Moonlight
S(up)er Junior


Dołączył: 01 Mar 2011
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:40, 07 Sie 2011    Temat postu: Paradise Circus / JongKey; On2Min / 1/?

Czeeść... tego fanficka chyba będę edytować do końca mojego życia na Saranghae ale po kłopotach technicznych chciałabym pokazać wam mój mały-duży, bo w końcu wieloczęściowy, twór czyli Paradis. Od razu zaznaczam, że wszystko tutaj jest inne niż w rzeczywistości, nie licząc obrazu przedstawionego tutaj Londynu. So... zapraszam do czytania i opiniowania!

Enjoy!



English Summer Rain.

Cokolwiek się działo, zazwyczaj działo się zupełnie obok niego. Kim Jonghyun nazywany także Aaronem, nigdy nie lubił być w centrum tłumu.. on najbardziej lubił ten tłum gromadzić wokół swojej osoby ale jakoś sam nigdy nie podążał jak idiota za innymi. Teraz jednak opierając głowę o parapet w swoim malutkim mieszkaniu w stylu „studio flat”, czuł, że ta, mimo wszystko, niewielka przestrzeń jest dla niego zwyczajnie za duża. Nie miał ani kota, ani psa. Miał za to sześć gitar, każdą z jakąś przeszłością, mniej lub bardziej ciekawą historią. Sam lubił mieć ciekawą historię.

Zwilżając delikatnie wargi, rozpiął zamek w swoich spodniach i przymknął oczy, gdy podnosząc się delikatnie, zsunął je ze swoich bioder wraz z bielizną. Już miał oddać się po raz kolejny swoim przyjemnością, kiedy pukanie zdecydowanie wyprowadziło go z nastroju.

Fuck.

Zeskoczył z parapetu, zostawiając obraz deszczowego Camden Town za sobą i zaciągnął ubrania powrotem na swoje miejsce. Cały Londyn dziś mżył drobnym deszczem, jakby chciał wszystkich denerwować, bo ni to deszcz ni dobra pogoda. Ah, ten angielski humor.

Za drzwiami stał nie kto inny jak Jinki, znów obdarzając go tym swoim pełnym szczęścia uśmiechem. Jonghyun zawsze zastanawiał się, skąd u niego tyle radości ale po poznaniu dogłębniej jego życia, wszystko okazało się jasne. Podobnie jak on, także urodził się już tutaj – w Londynie. Nigdy nie widział swojego kraju, nie czuje się Azjatą, a znajomość koreańskiego traktuje jedynie, jako dobry sposób na podryw, bo to w końcu takie egzotyczne. Rodzinę zostawił już dawno, znalazł sobie nową, równie popapraną, co jego własna, szanowna osoba.

Już siedemnasta? Ja pier*ole… jak ten czas zapie*dala.

Nie gadaj tylko się zbieraj do kupy. Wiesz, jaki on jest.


Oboje pokręcili głowami tak jakby się umówili.

Sponiewierana, skórzana kurtka, która leżała do tej pory w kącie, została bezzwłocznie nałożona na ramiona młodszego, który gdzieś w przelocie złapał jeszcze listek pastylek przeciwbólowych. Przegarniając tlenioną na ciepły odcień blond grzywkę, lustrował wzrokiem tłum, który nasilał się wraz z malejącą odległością, od kamienicy do głównej ulicy Camden. Fala ludzi, zazwyczaj przypadkowe osoby albo turyści, którzy przyciągnięci oblężeniem subkulturowym miejsca z zachwytem robili zdjęcia gotyckim lolitką, punkowcą, Emo, którzy siedzieli na skrawkach zieleni obok Camden Market albo na moście. Mnogość ciekawych osobowości zdecydowanie była atutem tego miejsca ale i nie tylko… nie było tajemnicą, że większość tutejszych kamienic i budynków, skrywały w sobie przybytki zdecydowanie nie dla osób o lekkim zdrowiu czy nerwach.

Przeciśnięci, obfotografowani i wypieszczani piskiem przez młode panienki doszli do piwnicy znajdującej się zaraz przy ujściu rzeki, niedaleko wejścia na targowisko. Nad nimi był sklep z ubraniami spod arystokratyczno-punkowo-gotyckiej modły, a pod nim panował On.

Miał cudowne, rude włosy gdzieś do połowy pleców, był niemiłosiernie szczupły i uroczy przez dwie kuleczki dokładnie po środku jego policzków. Pełne wargi też już dawno zostały przebite, a ciało ozdobione drobnymi rysunkami. Kręcił się właśnie obok szafek, odwrócony do nich plecami w swoich krótkich spodenkach, zdecydowanie za dużej koszuli i rozwianych na wszystkie strony włosach, tak naturalny jak było to możliwe z namaszczeniem sterylizując swój ukochany sprzęt. Bosy wyglądał jakby właśnie skończył robić coś, co w jego wieku nie powinno być zupełnie w jego zasięgu.

Patrząc na niego, tak bardzo kuła go zazdrość w stosunku do przyjaciół którzy mieli, kogoś takiego jak On, że skręcało go w żołądku.

Odwracając się na pięcie, zaraz doskoczył do Jonhyunga i uwiesił mu się na szyi, robiąc przy tym tak psią mordkę, że rozczuliłby nią arktyczną zmarzlinę.

Jednak zdecydowałeś się zrobić sobie tatuaż? Waa, tak się cieszę… mam nadzieję, że się dziś wyspałeś, bo przysięgam, że będzie Cię tak boleć, że nie masz szans na sen.

Onew, bo tak często zwracali się do Jinkiego przyjaciele, znów pokręcił głową, nim poczuł, że oplatając go czułe, długie ramiona osoby stojącej za nim i muskając wrażliwą skórę karku, sprawiając, że zaraz skulił się w nim i oparł chętnie o obojczyk, spoglądając w górę.
Te duże, czarne oczy. Głębokie jak nie wiadomo co.
Oblizał wargi.

Minho był niewyobrażalny. Jak narysowany. Posągowy. Wysoki. Piękny. Dłuższe, kręcące się włosy wyglądały jak aureola dla twarzy pełnej spokoju ale w i pewnych momentach dzikiej namiętności, a wspaniale wyrzeźbiona klatka piersiowa, nosiła różnobarwne rysunki, wykonane dłonią kochanka. Były naprawdę imponujące, wyglądały niczym wyciągnięte z ilustracji chińskiej mitologii.

Tęskniłem.

Głos miał równie głęboki co oczy ale nim Jinkiego zdążyły przejść przyjemne ciarki, zdążył poczuć dotyk przekłutych ust na swoich własnych. Taemin i dziś, jak za każdym razem szybko stracił zapał do dręczenia Wokalisty swoją osobą, choć i tak go dręczył. Wszyscy go dręczyli tym co właśnie wyczyniali na jego oczach. Nie było go nie dłużej pół godziny.

Tęskniliśmy.

Pocałunek był długi, mokry i przepełniony jakąś obietnicą, że to nie koniec na dziś, a obejmujące chłopaka po środku ramiona, zdążyły już znaleźć się na wąskich, chudych biodrach najmłodszego z przyjemnością, opuszkami palców znacząc linie podbrzusza. Nim tamta dwójka skończyła się jeszcze całować, Minho mocno złapał mocno za podbródek najstarszego i wpił się w nie łapczywie, spijając każdą kropelkę z jego ust.

Odkrząknął, przerywając chamsko zabawę swoich przyjaciół i spojrzał na nich siląc się na wredny wyraz twarzy.

To ja może przejdę się na kawę i wrócę za pół godzinki, a wy się sobą nacieszycie? Hm?

Model spojrzał na niego, mrużąc zaczepnie oczy i mocno obejmując oboje w pasie.

Czterdzieści pięć minut albo zostań z nami i się dołącz… no nie mów, że byś nie chciał.

Minho, mimo swojego statecznego wyrazu twarzy, był diabłem gotowym na wszystko. Taemin otwarcie przyznawał się, że kręci go chyba wszystko, a Onew już mu to kiedyś proponował. Cała trójka patrzyła na niego zachęcająco.

Innym razem, chciałbym doczłapać się do domu przed dwunastą, bo za dwa dni muszę być żywy… przy okazji, Onew, nie zapomnij o tym o czym Ci mówiłem.

Jak jeden mąż, przegrani westchnęli cierpiętniczo, rzucając jakieś ciche komentarza na temat wysokich wymagań i „księżniczce z wierzy dla tego blond rycerza”. Rudowłosy niechętnie wyszedł z ramion swoich mężczyzn i złapał Jjonga za dłoń, sadzając go na sterylnej leżance. Ogólnie zakątek gdzie odbywały się same zabiegi, wyglądał jak gabinet lekarski. Było zimno, a zapach detergentów drażnił nos.

Na co się zdecydowałeś?

Na drzewo… wiesz które.

Jesteś pewien? To będzie całkiem spora dziara, będzie boleć w chu*.

Rób co mówię. Nie będę płakać.


Taemin wstał i zniknął gdzieś za parawanem, przygotowując igły i tusze.

Kolorowy czy mono?

Mono. W kolorowych jest do twarzy tylko Tobie i Minho.


Ruda czupryna wyjrzała zza parawanu, uśmiechając się podle słodko.

Podrywasz mnie?

Czy dziś nie odmówiłem wam czworokąta?

Uh. Podły, a mogło być tak fajnie, a teraz się rozbieraj.


Rudowłosy Lucyfer wyszedł do niego z jodyną, ubrany trochę jak pielęgniarka. Śmiech jaki rozchodził się po studiu, przyciągnął do pomieszczenia nawet pozostałą dwójkę która chwile wcześniej o mało nie wylądowała na kanapie w poczekalni. Był przerażający.

Ha, teraz się nad Tobą poznęcam.


~~~~
Pierwsze ukłucia, były piekielne ale z czasem ból był wręcz jak przyjaciel, powoli przyzwyczajone ciało zaczęło odczuwać przyjemność. Leżał rozleniwiony z zamkniętymi oczyma, wsłuchując się w charakterystyczny odgłos piekielnej maszynerii w smukłych, nie mniej piekielnych dłoniach.

Taemin w sumie jak to się stało, że mieszkasz tutaj? Przecież Twoi rodzice są piekielnie bogaci, wpływowi.

Duże, brązowe tęczówki, przez chwile lustrowały Jjongowe włosy, by spuścić zaraz wzrok na skończoną część swego dzieła.

I właśnie w tym jest problem. Znasz moich rodziców, oni zawsze chcieli mieć normalnego syna, a szybko się zbuntowałem. Dogadaliśmy się, że oni opłacają mi mieszkanie i studio dopóki nie skończę studiów, a ja się do nich nie zbliżam i nie robie im wstydu. Mieszkanie jest na nich, ominęli luki prawne. I tam tara dam… jestem tutaj gdzie jestem. W sumie to cieszę się, że miałem takich rodziców, a nie innych… gdybym nie mieszkał gdzie mieszkałem, nigdy bym was nie poznał.

Taemin zaśmiał się mimowolnie ale słuchacz nie słuchał go już dawno, dawno wpatrując się jak wryty w długie, szczupłe łydki postaci stojącej w drzwiach.

Młody, wejdź do mnie później. Naprawiłem Ci Twój płaszcz ale musisz go przymierzyć… tak nawiasem, to gdzie Ty się szlajałeś, że powyrywałeś rękawy?

Miał dźwięczny, donośny głos. Wiercił mu dziurę w mózgu. I ten śmiech… narkotyczny dla niego

Jesteś cudowny! Długa historia, opowiem Ci jak wpadnę ale to dopiero za kilka godzin, będziesz w domu?

Przytaknął i tak jak przyszedł, po chwili go nie było, zostawiając wokalistę z oczami wbitymi w punkt gdzie przed chwilą była jego twarz i serem które wybiło się z długiego letargu.

Kim on jest?

Przyjaciel, projektant, Kim Ki Bum.

Kim Ki Bum. Ki Bum.

~~~~
Pochrzaniło mnie jak chu*. Jak chu*, przysięgam.

Sam to przed sobą przyznał, po raz setny chcąc otworzyć drzwi sklepu ale nie mogąc. Wewnętrzna blokada, jakiś strach, a może wstyd. Sam nie wiedział co to było ale blokowało go na tyle mocno, że w końcu odwracał się na pięcie i wchodził do Starbucksa naprzeciw, wydając majątek na kawę, czekając nie wiadomo na co.

Na to, że wyjdzie?

Że przyjdzie po kawę i jakimś cudem nawiążą konwersację?

Na objawienie?

Teraz jednak parząc sobie usta o gorący kubek, odtwarzał sobie w głowie każdy zapamiętany skrawek jego twarzy, układając je w całość niczym puzzle.
Miał długie, proste włosy, dużo dłuższe niż Taemin. Przechodziły jak gradient od czerni na czubku, przez fiolet do wściekłego amarantu u końcówek. Miał pełne wargi, a w tych wargach miał kolczyk połączony łańcuszkiem w kolczykami w uszach. Pamiętał jeszcze różowe policzki i kocie oczy które ledwo dostrzegł przez grzywkę. ***** grzywka. Nie był klasycznie piękny ale przyciągał jak magnes. Nie pamiętam nic więcej ani nic mniej ale i tak kwitował jego osobę słowem:

Idealny. Oszalałem.


Dopił i wyszedł. Znów padało ale tym razem to nie była mżawka. Lało jak z cebra. Stojąc przez chwile pod dachem, podniósł kołnierz i już miał zacząć morderczy bieg w kierunku domu, kiedy telefon rozdzwonił się niemiłosiernie głośno, nagląc jak szalony aby odebrał. Numer był nieznany ale i tak przyłożył bez zastanowienia słuchawkę do ucha.

Wejdź w końcu do tego sklepu, a nie czaisz się jakbyś chciał coś ukraść.

Serce podskoczyło mu do gardła.

Naprzeciw w oknie stał On z słuchawką przy uchu, patrząc się na niego z uśmiechem.

Wejdziesz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Moonlight dnia Nie 23:24, 07 Sie 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.saranghae.fora.pl Strona Główna -> JongKey, DongSeob Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin